Piękny finał, 

ale nie finisz działań

Warsztaty antydyskryminacyjne, targi projektów, wycieczka śladami wielokulturowej Warszawy i ogromna radość oraz zaangażowanie– tak wyglądała Gala Finałowa projektu Liderzy i Liderki Tolerancji!

60 uczniów i uczennic razem z nauczycielami przyjechało do Warszawy na galę finałową programu Liderzy i Liderki Tolerancji. Była to pierwsza okazja, kiedy po wielu miesiącach pracy nasi uczestnicy, na co dzień rozrzuceni po całej Polsce, mogli wreszcie poznać się osobiście, zobaczyć projekty z innych szkół oraz pokazać swoje działania gościom i ekspertom. Gala odbyła się 22-23 kwietnia w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

Na kilka godzin uczniowie i uczennice z 8 miejscowości zamienili przestrzeń Muzeum POLIN w kolorową i różnorodną galerię tolerancji. Podczas targów projektów było głośno, twórczo, smacznie, śpiewająco i wielokulturowo, a przede wszystkim – radośnie! Uczestnicy opowiadali o swoich działaniach zaproszonym ekspertkom: Łucji Koch i Monice Koszyńskiej (Dział Edukacji Muzeum Historii Żydów Polskich), Dominice Cieślikowskiej (Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej) i Alicji Pacewicz (Centrum Edukacji Obywatelskiej). Wzięli też udział w warsztatach antydyskryminacyjnych. 

Tekst: Szkoła Tolerancji

Szczegółowo o projekcie można poczytać na stronie:

http://www.ceo.org.pl/pl/szkolatolerancji/news/piekny-final-ale-nie-finisz-dzialan

 

Zaś fotorelację można obejrzeć na Facebooku: Szkoła Tolerancji

 

Ze wspomnień Agaty Ozimek:

Pigułka tolerancji

22 kwietnia w piątek o godzinie 6:00 busem w ośmioosobowym składzie: Zuzia Szymanik, Natalia Lipka, Dominika Bulicz, Weronika Kamieniec, Martyna Śmieciuch, Michał Malinowski, pani Wioletta Książek i ja, wyruszyliśmy do Warszawy na Finał projektu ''Liderzy i Liderki Tolerancji''. Około godziny 11.00 byliśmy już na miejscu. Obowiązkowo selfie pod Pałacem Kultury, nagrania (nic nie szkodzi, że bez głosu), szukanie przystanku, zakup biletów i w drogę do Muzeum Historii Żydów Polskich. Muzeum wywarło na nas ogromne wrażenie, wejście przypominało rozstąpienie się wód Morza Czerwonego podczas ucieczki Izraelitów.

W POLIN miło przywitały nas Panie z Centrum Edukacji Obywatelskiej. Później obiad ze wszystkimi grupami. Mieliśmy okazję popróbować przysmaków kuchni żydowskiej.

Po obiedzie udaliśmy się na warsztaty prowadzone przez Kasię, która m.in. opowiedziała nam o doświadczeniach z krajów afrykańskich.  O 16.00 mieliśmy czas na przygotowanie stanowisk, aby pokazać innym grupom naszą całoroczną pracę. Następnie udaliśmy się na uroczyste przywitanie wszystkich reprezentacji. Potem wróciliśmy do swoich stanowisk, aby porozmawiać z ekspertem. W naszym przypadku była to Pani Dominika Cieślikowska, która zadawała nam mnóstwo pytań. Dzień zakończyliśmy podsumowaniem całości projektu, rozdaniem dyplomów, obowiązkowo naszą piosenką i wspólną kolacją. Następnie ruszyliśmy w drogę do hostelu znajdującego się nieopodal Pałacu Prezydenckiego. Chwilę odpoczęliśmy i doszliśmy do wniosku, że chcemy zobaczyć Warszawę nocą. Podczas spaceru byliśmy pod wrażeniem Starego Miasta i atrakcji, których, mimo późnych godzin, nie brakowało. Oczywiście poszliśmy na lody (gdyż Michał domagał się ich cały dzień z częstotliwością 4 razy na godzinę)  i w cudownym nastroju wróciliśmy do hostelu.

Sobota – śniadanie, następnie wspólnie z przewodnikiem zwiedzanie warszawskiej Pragi. W czasie dwugodzinnego spaceru mogliśmy poznać historię wielokulturowego przedwojennego miasta, gdzie obok siebie mieszkali żydzi, katolicy i prawosławni.

Potem jeszcze godzinka w  POLIN, aby poznać historię Żydów na ziemiach polskich.

Wystawy, makiety, ogrom multimediów przyciągały uwagę. Aż żal było wychodzić.

Niestety zwiedzanie musieliśmy wcześniej, ponieważ musieliśmy zdążyć na busa.

Od początku drogi powrotnej trafialiśmy na przeszkody. Pierwszą była zmiana trasy autobusu – poczuliśmy się lekko zdezorientowani i spięci. Po bagaże dotarliśmy później niż planowaliśmy. Żeby było ciekawiej, nie mieliśmy pojęcia, gdzie jest przystanek metra. Warszawiacy „pocieszyli” nas, że pieszo pod Pałacem Kultury będziemy za 40 min. My dysponowaliśmy 30 minutami! Intuicja pani Książek kazała jej iść prosto… hm… Nie zwiodła! Kiedy zobaczyliśmy znak M- przyspieszyliśmy.  Zostało na 10 minut. Napięcie rosło! Pani prowadziła w biegu przez bramki metra, schody i na peronie… wszyscy „gęsiego” biegliśmy za naszą opiekunką, która znowu intuicyjnie pobiegła w kierunku odpowiedniego wyjścia. Kiedy naszym oczom ukazał się Pałac Kultury, nie pozostało nic innego niż bieg – a raczej sprint. 5 minut! Co to oznaczało ? Tarnogrodzki Maraton Gimnazjalistów z bagażami przez Warszawę. Na prowadzeniu utrzymywała się pani Książek. Michał nas uspokajał: „Nie musimy się spieszyć, skoro pani jest pierwsza, to zatrzyma bus”. Na minutę przed odjazdem sukcesywnie docieraliśmy na miejsce. Gdy już spakowaliśmy bagaże, kupiliśmy bilety i zajęliśmy swoje miejsca, nie mogliśmy powstrzymać śmiechu. Nerwy puściły i „brechtaliśmy” dobre 15 minut.

Później prawie wszystkich nas dopadło zmęczenie i zasnęliśmy.  Wyjazd ten na długo zostanie nam w pamięci, a szczególnie powrót do domu.:D

 

Agata Ozimek